27 maja, w niedzielę, wraz z innymi członkami Stowarzyszenia Senshinkai, organizowaliśmy jedno z cyklicznych "Herbacianych spotkań w bambusowym gaju" w Muzeum Sztuki i Techniki Japońskiej Manggha. Przy tej okazji prowadziłam prelekcję pt. "Latem stwórz wrażenie chłodu, zimą – ciepła, czyli okontrastach w świecie herbaty" a następnie poczęstowałam dwójkę gości przyrządzając im herbatę w duchu wiosny, za pomocą podróżnego zestawu - chabako.
Spotkanie było bardzo sympatyczne a liczne pytania dotyczące wykładu i prelekcji jak zwykle sprawiły mi wiele radości i były bardzo dociekliwe. Jednocześnie poranne przygotowania do wykładu, pokazu i samo spotkanie okazały się dość męczące, a to był dopiero początek założonego planu... Po chwili zastanowienia zdecydowałyśmy się jednak z koleżanką - Gabrysią, nie rezygnować z pierwotnych zamiarów i w kimonach ruszyć na miasto do kina i sushi baru.
Dlaczego takie zestawienie? Jako wielbicielki kuchni japońskiej nie mogłyśmy sobie odmówić wybrania się do kina na seans filmu "Jiro śni o sushi", a świadome wpływu, jaki ten dokument będzie miał na as i nasz apetyt, z góry zaplanowałyśmy kolację z sushi jako daniem głównym. Jak wyszło?...
Podsumowując krótko....
Kimono? Prawie każdy pretekst do założenia kimona jest świetny i ten dla mnie był znakomity. Cieszę się, że zdecydowałyśmy się nie przebierać po pokazie.
W kinie tuż przed filmem. |
Film? Film był rewelacyjny. Polecam każdemu, nie tylko fanom Japonii, także tym, dla których sushi nie zalicza się do dań jadalnych. Nie radzę jednak łączyć go z dietą, bo mocno wzmaga apetyt! Film okraszony odpowiednio muzyką, płynie wciągając w swój nurt widza. O czym jest? Jest to materiał o człowieku, którego maleńka restauracja zdobyła najwyższe 3 gwiazdki Michelina... ale nie tylko! Jest to dokument o sushi, o jego perfekcyjnym tworzeniu od targu rybnego po talerz gościa... ale nie tylko! Dla mnie przede wszystkim jest to film o olbrzymiej pasji, pasji zmieniającej się w zawód na całe życie, pochłaniającej całe życie, będącej sensem życia! Ciekawy! Nietuzinkowy! Niesamowicie inspirujący!
Sushi w kimonie smakuje inaczej ;) |
Sushi? Nie było innej możliwości niż iść na sushi... tylko jakież sushi mogłoby zaspokoić oczekiwania i apetyty po takim seansie?
Cóż... lekki niedosyt ma swój urok...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz